Miało być o absurdzie i będzie :)
Kiedyś reklamy były proste, teraz są absurdalnie proste.
I miało być o Mumio. No więc a propos Mumio… Reklamy z Mumio na swój sposób oczywiście były dobre. O nich się mówiło. I o to chodziło. Plus wybił się ze swoją innością i abstrakcyjnym podejściem do telefonii komórkowej. Dla przypomnienia córka Mandaryna z kampanii Pięć Cięć, która – z całą moją niechęcią do mumiowych/mumijnych skeczy – jest absurdalnie śmieszna.
Chiński wydźwięk Pięć Cięć i zwinięta w rulonik oferta zapada w pamięć. A „zaniosę-nie zaniosę” można użyć w codziennym życiu, jak chcemy się z kimś podrażnić. Tym razem jest na Plus.
Teraz operatorzy idą w ten deseń i robią reklamy niedorzeczne (co nie znaczy, że bezsensowne). Jakiś taki trend… Era wystrzeliła z latającą kurą (ale już niedługo będzie T-Mobile, zobaczymy, co wymyślą), Heyah z animowanymi zwierzakami, które nawijają, a Orange nadal jest w swoim pomarańczowym świecie z włochatymi stworkami. Plus postawił obecnie na retro-humor rodem z angielskich komedyjek. Jest dobrze. Jedynie Play – i tu niespodzianka, pokazuje w reklamach… ludzi. Zwykłych ludzi. Czyli jednak da się tak normalnie po ludzku…
Przypomnijmy sobie, czym niedorzecznym karmią nas w reklamach.
Zacznijmy od Ery:
Rozumiem, że w innych sieciach minuty „lecą”, a w Erze „lądują” na moim koncie, ale zanim się połapię, co autor miał na myśli, to reklama się skończy, a ja zapamiętam tylko kurę, a nie ofertę. Zgadzam się tylko z jednym – że takie rzeczy tylko w Erze. Tylko...jakie?
A Orange? Orange myśli sobie: z sms-ami i darmowymi minutami jest jak z yeti – czy ktoś je widział? I zaraz postanawia naprawić ten błąd, pokazując nam swoją metaforyczną krainę rozmów na kartę. Czuję się jak w filmie sci-fi i nie dowierzam, że tak wyglądają minutki:
Jestem raczej zdecydowanie na nie i nie mogę się doczekać, kiedy Orange zmieni wizerunek z wyidealizowanego (trudne słowo) na bardziej wiarygodny. Dla odmiany reklama Orange z innego kraju:
Tutaj nie jesteśmy atakowani przez żadne (s)twory, a do ostatnich sekund nie wiadomo, o jaką firmę chodzi. Więc może by tak inaczej? Pokazać ludzi, którzy korzystają z dobrodziejstw Orange i świetnie się przy tym bawią?
Ale Plus, Era, czy Orange to jeszcze nic w porównaniu z Heyah i 36.6, to "coś" skierowanie jest oczywiście do młodzieży. No to sru:
Rozumiem że Heyah stawia na młodych, którzy piszą tylko sms-y (i gdyby mogli, wypracowania też pisaliby na 160 znaków) i nie wiedzą, jak wygląda ż czy ó, i którzy wcale się tym nie przejmują. W innym wypadku Heyah to obciach.
A 36.6? Tu Turbodymomen wkracza do akcji...
Obejrzałam Turbodymomena zawstydzającego wszystko i wszystkich i powoli się do niego przyzwyczajam, wkładam go pomiędzy bajki, między Bolkiem a Lolkiem, bo ja nie ten target jestem to nie czaję bazy. Ale dzieci, które moja mama uczy w szkole, czają. Co prawda za bardzo nie znają się na taryfach i innych „dorosłych” sprawach, ale to już problem rodziców.
No cóż, młode pokolenie nie jest pokazane jako zbyt inteligentne...
Ja absurdalnym reklamom nie ufam, są fajne ale ich fajność nie przekonuje mnie do zakupu. Ożywiony piesek jakoś do mnie nie dociera, tym bardziej, że gdy pójdę podpisać umowę, żaden piesek czy wyczochrany bóbr mnie nie obsłuży. I tak wybiorę ofertę najkorzystniejszą, a jaka to będzie – tego w reklamach nie widać (ani nie słychać). Widać (a raczej słychać) za to kopytko, pastuszka, oszcz, wyprz i całe zoo z turbo-dymo-menem na czele. Absurd warto wykorzystać po to, żeby zaskoczyć. Jeśli konkurencja pokazuje w reklamach oklepane motywy, warto wyskoczyć z czymś pozytywnie zakręconym. Ale co za dużo, to niezdrowo, więc jeśli wszyscy z jednej branży prześcigają się w swoich absurdalnych pomysłach, to robi się to absurdalnie nudne i męczące.